Strona 11 z 11

Re: Karczma

: piątek, 29 sierpnia 2008, 19:30
autor: Vorcan
Obudził ją hałas. I tak nie spała za dobrze. Jej dłoń dotknęła ramienia elfa
- Ktoś ma kłopoty..
Arthad chwycił miecz, szybko i prawie bezszelestnie zbiegli na dół.
Obraz jaki ukazał się ich oczom nie zdziwił ich. Marduk choć zachlapany krwią wyglądał na nietkniętego, reszta zaspanych towarzyszy również.. odetchnęła

Re: Karczma

: piątek, 29 sierpnia 2008, 19:44
autor: Arthad
Rozejrzal sie dookola, miecz oparl na ziemie druga dlonia chwycil dlon Vorcan. Widze ze tu juz wszystko wyjasnione, chciales uslyszec odpowiedz nasza Lowco wiec mozesz byc pewien ze ruszymy z Toba, moze nie pochwalamy twoich metod.. ale walczysz po dobrej stronie. Do zobaczenia o poranku... Po czym objal elfke i ruszyli spowrotem do miejsca z ktorego sie zerwali...

Re: Karczma

: piątek, 29 sierpnia 2008, 21:19
autor: Gerdhard
_-Gerdhard podrapał sie po głowie ale burdel-pomyślał ..
grubym paluchem krwawą jatkę -Marduk wiesz że w Imperium zapewne zawisł byś za coś takiego -wskazał walające sie szczątki -jednak nie jesteśmy w Imperium - MARTWIĘ SIE O CIEBIE DRUHU ...Hmm myślę czyż Sigmmar nie szuka w śród swoich wyznawców zrozumienia czyż nie mówi iż Imperium jest ich dobrem niech znam sie na człeczynach ale niech ten plączący dureń posprząta top do rana....

Re: Karczma

: wtorek, 2 września 2008, 12:33
autor: Vorcan
:lol:
http://forum.warhammer-online.pl/index. ... 524.0.html
Eagleeyes pisze:*Drzwi do karczmy IX kohorty ,żelazne, zbrojone zostały jednym uderzeniem rozbite w drzazgi. Do karczmy wchodzi wielki Ork, natychmiast spluwa na siedzących przy drzwiach wyperfumowanych elfów. Rozlega się szmer coraz głośniejszy. Ork wyciąga topór i scina w pobliżu jednym ciosem 2 krasnoludzkie głowy, z głów wycieka browar.

- Wy siedzieć cicho, bo łby polecą

*w karczmie zastała grobowa cisza. Ork skinał palcem i w tejże samej chwili wszedł doń szaman. Wyciąga pospiesznie karteczke i z pełną złośliwością spogląda na słuchaczy.

- "Bezwzględny eagle chce was poinformować o tym, iż nasze zastępy wzrosły do rozmiaru manipuły. Nie zostawiamy wam żadnych szans na przeżycie. Zostaniecie starci w pył, wasze kobiety zostaną zgwałcone, a wasze browary wypite. Nie zanmy słów jakimi można byłoby określić to co mamy zamiar zrobić z waszą plugawą egzystencją. Szeregi legionu są gotowe, i rwą się do walki nie tylko z cała waszą rasą, ale także z wami, których rozjedziem i niezauważym biegnąc za uciekinierami do keepa. Waaagh!"

*shaman zdjął majtki i pozostawił nieczystość na samym środku karczmy, tym samym wypowiadając wojne!
Wyszli, a w karczmie zapanowała groza i zaczęły się dyskusje...

Re: Karczma

: poniedziałek, 15 września 2008, 15:24
autor: Vorcan
Otworzyła oczy.
Nie pamiętała o czym śniła, po czole spływały jej krople potu, przyspieszony oddech a serce tłukło się w piersi. Podniosła się powoli, chciała pozbyć się nieznośnego uczucia niepokoju. Nagle poczuła chłód, po plecach przebiegł dreszcz. Stała nieruchomo i wpatrywała się w ciemność.

Pośrodku pokoju, ciemność przybierała kształt tajemniczej postaci.
Kobietą stojącą przed nią była ona sama. Inna. Przygrabiona. Oczy błyszczały dziko w twarzy pełnej szaleństwa.
Ciemność przeszył lekko zachrypnięty kobiecy głos.
-"Ten Który Zmienia Drogi czeka na ciebie".

Głos uwiązł jej w krtani, zdołała tylko wyszeptać.
-"Kim jesteś?"
Na twarzy tajemniczej postaci, zagościł ledwo zauważalny uśmieszek.
-"Jestem częścią Ciebie, częścią chaosu i Twoim przeznaczeniem".

Otworzyła oczy. Pot zalewał całe jej ciało.
-"To tylko sen! To był tylko sen!"- pomyślała.
Nie upłynęło kilka minut, kiedy zauważyła mroczny symbol na szybie a pod nim napis.
-"Nie uciekniesz przed przeznaczeniem...".

Re: Karczma

: poniedziałek, 15 września 2008, 15:49
autor: Szept
w zupełnie innym swiecie.

Szept rzuciła się na wroga z okrzykiem bojowym na ustach. Cis za ciosem wycinając sobie drogę do portalu.
mijały długie minuty pełne zwodów, uników chrzęstu zbroi i zgrzytu metalu Jednak fala napływających do sali Strażników-Bramy nie ustawała.

Kolejne bezgłowe ciało zachwiało sie i padło! ... fontanna krwi z chwiejącego się korpusu zachlapała ja od stup do głow.
poczuła na ustach krew... krew wroga .... Mówią ze człowiek na krawędzi śmierci jest wstanie do wielkich czynów. i jest to prawda!
gdyby ktoś widział to zboku i mógł to potem opisać była by z tego świetna pieśń do ogniska.
Jednak sa wyzwania ponad ludzkie siły!
Tysiąc ciosów później ... wśród setki ciał tuż pod samym portalem można by w pokiereszowanych zwłokach odnaleźć znajome rysy kogoś kto tak lubił się śmiać jeździć konno i czuć wiatr we włosach.

krwawe bryzgi na krawędziach portalu zajaśniały.
brama do innego świata otworzyła się ...
lecz nikt przez nią nie przeszedł.

w innym świecie pewnego mężczyznę o imieniu Voice nawiedził dziwny sen. a możne i pewna elfica poczuła niewytłumaczalny przejmójacy smutek.

Re: Karczma

: czwartek, 9 października 2008, 16:02
autor: Szept
miesiąc później Voice stojąc przed lustrem i poprawiwszy opaskę na oku usmiechna się krzywo. nic więcej nie da się zrobić. nawet elficcy magowie z wysp bezradnie rozłożyli ręce.
Dawna sztukę fechtunku i precyzuję strzelania stracił na zawsze! Co tam! Warto było Ta wiedźma juz nigdy nie porwie żadnego dziecka, juz nigdy nie napisze chynów pochwalnych swojemu bóstwu krwią "niewinnych".

Warto było po stokroć warto.
- do diaska! jak słabe jest me ciało!
Musze byc twardy któż jeśli nie My.
Kto będzie strze.....
- potworny ból targną ciałem łowcy.
Ból chwytający za serce ...paraliżujący.
- Vorkan -
wychrypiał chwyciwszy rapier ze stolika. Voice mimo bólu zaczął biec schodami w dół na ulice Aldorfu. zamglonym wzrokiem szukając wyimaginowanego wroga ... znalazł tylko zdziwione pełne bojaźni twarze przypadkowych przechodniów.
- cos się stało siostro!? gdzie jesteś! -
ludzie zdarzyli rozstąpić się przed rozpędzonym imperatorskim kurierem. Voice nawet nie za uwarzył ze nadjeżdza - zdarzył tylko spostrzec wirujący swiat i poczuć bolesne uderzenie w tył głowy

Re: Karczma

: sobota, 11 lipca 2009, 02:12
autor: Slid
Slid stał na rufie okrętu ze wzrokiem wbitym w dal. Czarna płytowa zbroja czyniła go niemal niewidocznym i jedynie połyskujące w świetle księżyca ostrze miecza zdradzało jego obecność. Bił się z myslami...

< Kohorta sie rozproszyła... Część walczy na frontach Hyborii, część przez portal udała się ku Staremu Światu, część dostała skośnych oczu i ruszyła do Aion... a my?... Marduk, Yavandir, Gwalch... płyniemy w nieznane do świata śmiertelnych... czy zastaniemy tam to czego szukamy? ... czy mają tam dobrą paszę dla świń Yavandira? I czy wreszcie będziemy mogli tam osiąść na dłużej? ... na odpowiedzi musimy zaczekać, bo droga jeszcze daleka...>

Wtem rozległ się pijacki śpiew, a raczej wycie. Slid natychmiast odwrócił się i zaczął nasłuchiwać ...
< Ochooo chłopaki otworzyli kolejną beczkę sirratówki ... jak tak dalej pójdzie nic dla mnie nie zostanie, muszę tam iść >

Szybkim krokiem zszedł pod pokład, gdzie trwała biesiada. Zajrzał do izby i odrazu zwrócił uwagę na wiejską dziewczynę, która usługiwała towarzystwu.

< Czy ona wcześniej nie miała wszystkich zębów? ... >

Re: Karczma

: sobota, 11 lipca 2009, 09:00
autor: Gerdhard
Gerdhard wiedział że jego misja w Starym Świecie dobiega końca hmmm gdzie ruszyć ciągnie go na wschód ciągnie go za Cezarem na zachód hmm Bogowie dlaczego mnie tak doświadczacie trzeba będzie zdecydować gdzie się przydam ale póki co idę się napić nic tak nie rozjaśnia myślenia jak kubek sirrathówki :D

Re: Karczma

: sobota, 11 lipca 2009, 12:16
autor: Szept
pijackie śpiewy niosły się po po wodzie na wiele mil.
procz zacnego towarzystwa słyszały je tylko ryby i potwory morskie.
Tyle tylko że żadne zimmnokrwiste stworzenie morskie nie było na tyle wyedukowane by rozpoznać melodie marszu imperialnego.
S.

Re: Karczma

: niedziela, 12 lipca 2009, 21:52
autor: Arthad
Kallard, Kallard, Kallard... Hej ho znowu z Mardukiem by sie szlo hej ho....

Re: Karczma

: poniedziałek, 13 lipca 2009, 11:23
autor: Marduk
"No szybciej kurwa, bo ognisko przygasa" powiedział Arthad, Kallard wielki jak dąb. Z mroku puszczy wyłoniła się sylwetka Marduka, także potomka wikingów. Był niższy niż Arthad, przy jego boku wisiały wysokiej jakości miecze, a na plecach widniał krótki łuk. Odziany był w lekki pancerz skórzany oraz skórę okazałego białego wilka, którego przyozdabiająca czepiec morda pokazywała iście dziką naturę wojownika. Twarz, choć oświetlana pulsującymi płomieniami dogasającego ogniska, zdradzała wiele blizn. Marduk przystanął na chwilę, dumając nad czymś i klnąc pod nosem, po czym rzucił na ziemię chrust. Pod nogami Arthada wylądował martwy zając. "Przy okazji znalazłem kolację" wydusił ciężkim głosem Marduk, po czym wskazał kierunek z którego przybył "Nadciąga burza śnieżna, dotrze do nas za jakie 2 godziny. Na szczęście po drodze widziałem grotę". Wojownik splunął na ubity śnieg. Arthad westchnął z niezadowoleniem i zaczął skórować zdobycz. Nasilający się, przeszywający zwykłych śmiertelników zimnem wiatr, dla Kallardów był niczym orzeźwiająca bryza. Zdawali sobie jednak sprawę, że burza śnieżna to nie przelewki. Temperatura drastycznie spada, a kujące zimno przebije nawet ich zahartowane skóry. Marduk sapnął i rzucił w kierunku Arthada skupiającego swą uwagę na co smaczniejszych kąskach, wyciągniętych z zająca podczas patroszenia: " Zająca zeżremy tutaj. Gdy skończymy ruszymy do jaskini. Pozbieram chrust i zrobię pochodnię, bo w grocie możemy spotkać jakiego dźwiedzia czy inną kurewską bestyję". Po jakimś czasie z niedopieczonego zająca zostały tylko kości, a wyraźnie niezadowoleni lekkim na wpół surowym posiłkiem wikingowie, byli gotowi do drogi. Półmrok zaczynał przeradzać się w mrok, a konie parskały nerwowo, wyczuwając zbliżającą się nawałnicę. Kallardowie podeszli do koni, Marduk wyjął z torby zwój, rozwinął go i oświetlił kawałkiem dogasającego patyka. " Wedle mapy, jesteśmy jaki tydzień drogi od wioski Eya na terytorium Tindremeńskim" Wojownik splunął soczyście i dodał kwaśno "To teraz, możemy sobie dopisać jeszcze jedną kurewską noc". Wyruszyli prowadząc konie za lejce, poruszając się powoli i dla zwykłego śmiertelnika praktycznie bezszelestnie. W czasie drogi Arthad wyszeptał : "Nie rozumiem, dlaczego król po prostu nie obciął łba tej Tindremeńskiej kurwie, która zabiła księcia po pijaku". Marduk spojrzał wymownie na Arthada i rzekł cicho. "Mógł to zrobić, ale ta Tindremeńska kurwa o której wspominałeś, jest z pieprzonej wyższej Tindremeńskiej kasty. Zabijając tego mordercę i szmatławca spro... spro... no kurwa byłaby otwarta wojna z Tindremenami którzy uważają, że wszystkim rządzą". Z prawie całkowitego już mroku, jakieś 10 sążni od wojowników ukazało się wejście do jaskini. Wiatr przybierał na sile. "Dlatego, zostalimy wybrani i wysłani cichaczem, żeby mendę ubić wraz z całą rodziną" rzekł jeszcze ciszej Marduk. Przystanęli na chwilę przed jaskinią. "Nie rozumiem tej całej polityki, ale z chęcią upuszczę trochę krwi. Kiedy dorwę gnoja w swoje łapy, to pożałuje że chodzi po tym świecie" syknął wyraźnie rozjuszony Arthad. Marduk wyjął pochodnie, jedną podał Arthadowi. Materiał oblali oliwą, krzesiwo i pochodnie zabłysnęły, oślepiając na chwilę Kallardów. "Przywiążmy konie do drzewa i ruszajmy" rzekł półgłosem Marduk i wyciągnął jeden z mieczy...